Naukowcy z University of Liverpool twierdzą, że psychiatryczne diagnozy – z naukowego punktu widzenia – nie mają dużej wartości przy opisie stanu pacjenta. Na przykład niedoceniana jest rola traumy czy osobista historia danej osoby.

Na łamach „Psychiatry Research” badacze z University of Liverpool podważają skuteczność metod dzisiejszych metod diagnozowania chorób psychicznych. Badacze dokładnie przeanalizowali wybrane rozdziały wydawanego przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne „Diagnostycznego i statystycznego podręcznika zaburzeń psychicznych”, znanego jako DSM (ang. Diagnostic and statistical manual of mental disorders).

Rozdziały te dotyczyły schizofrenii, choroby dwubiegunowej, zaburzeń depresyjnych, lękowych oraz potraumatycznych.

Jak wyjaśniają brytyjscy specjaliści, podręczniki takie jak DSM powstały po to, aby klinicyści mogli porozumiewać się wspólnym językiem i posługiwać się jasno określoną listą problemów i ich objawów.

Zespół z Liverpoolu przedstawia jednak poważne problemy z tym związane.

Problemy przy diagnozie
Po pierwsze, zdaniem badaczy, przy różnych diagnozach stosuje się inne zasady. Po drugie, różnego typu objawy w ogromnym stopniu nakładają się pomiędzy zaburzeniami.

Oprócz tego, niemal wszystkie diagnozy pomijają znaczenie traumy i trudnych przeżyć. Jednocześnie często niewiele mówią na temat konkretnego pacjenta i indywidualnych potrzeb terapeutycznych.

Naukowcy nazywają to podejście „fałszywym, kategorycznym systemem”.

– Choć diagnostyczne nazwy stwarzają iluzję wyjaśnienia problemu, z naukowego punktu widzenia są pozbawione znaczenia i mogą wywoływać stygmatyzację oraz uprzedzenia. Mam nadzieję, że te wyniki zachęcą zajmujących się zdrowiem psychicznym specjalistów, aby wychodzili poza takie diagnozy i rozważali inne wyjaśnienia psychicznych problemów, takie jak trauma i niekorzystne zdarzenia życiowe – mówi kierująca pracami dr Kate Allsopp.

Jaka pomoc potrzebna
– Badanie dostarcza kolejnych dowodów na to, że stosowane w psychiatrii podejście oparte na biomedycznych diagnozach nie spełnia swojej roli. Diagnozy bezkrytycznie przedstawiane jako „prawdziwa choroba” często są stawiane na podstawie wewnętrznie niespójnych, pogmatwanych i sprzecznych systemów w dużej mierze arbitralnych kryteriów. System diagnostyczny niesłusznie zakłada, że każdy problem wynika z jakiegoś zaburzenia i w ogromnej mierze opiera się na osądzaniu, co jest normalne – twierdzi jeden z autorów pracy, prof. Peter Kinderman.

Współpracujący z badaczami prof. John Read z University of East London używa jeszcze mocniejszych słów.

– Być może już czas, abyśmy przestali udawać, że medycznie brzmiące nazwy cokolwiek wnoszą do naszego rozumienia złożonych przyczyn ludzkich problemów i tego, jaka pomoc jest potrzebna, kiedy się pojawią – mówi badacz.

źródło: www.niepelnosprawni.pl